
Zdarzyło Wam się pewnie nie raz, że mieliście sen, z którego kompletnie nic nie pamiętacie? Ja też miałem pełno takich snów. Natomiast tego jednego, chyba do końca życia nie zapomnę…
Sen…
Nikt z nas nie lubi strasznych snów, zazwyczaj są efektem przemęczenia, lub po prostu nadmiernego myślenia o czymś, czego chcielibyśmy uniknąć. Pisałem Wam kiedyś, że moimi ulubionymi filmami są te z gatunku horroru, wspominałem o tym przy okazji strasznej historii creepypasta. Natomiast tym razem opowiem Wam sen, którego nie zapomnę do końca życia, i który w jakimś stopniu zmienił moje spojrzenie na sen, na straszny sen…
Teatr życia
Dla mnie sen, jest teatrem życia, w którym zazwyczaj to my odgrywamy główną rolę. Rzadko kiedy śnią mi się sytuacje, w których stałbym z boku i pełnił rolę jedynie obserwatora. Jeśli śni mi się pożar, zawsze to ja jestem w środku największego ognia, jeśli śnię o rajskiej wyspie, zazwyczaj jestem w jej samym sercu. Zazwyczaj jestem w tej bardziej chu*owej pozycji. Czyli rzadziej śnię o rajskich wyspach, a częściej o tym, że ktoś mnie goni, a ja w takim przeolbrzymim slow motion uciekam – i uciec nie mogę, jakbym biegał w wodzie.
Straszny sen
Przytrafił mi się parę lat temu, kiedy jeszcze mieszkałem z moimi rodzicami. Byłem wtedy kinomaniakiem. Regularnie uczęszczałem do kina na nowe horrory. Był to okres krótko przed Halloween, więc repertuaru nie brakowało. A jak już wykorzystałem możliwości, wspólnie ze znajomymi urządzaliśmy sobie wieczorki filmowe, na których główną rolę odgrywały oczywiście… horrory! Niektóre były beznadziejne, a inne naprawdę straszne. W mój gust najbardziej trafiały te, których fabuła przedstawiała demony, diabły i w konsekwencji egzorcyzmy. Te najbardziej mnie przerażały. Podejrzewam, że właśnie z tego powodu narodził się mój straszny sen.
Sen był naprawdę krótki, i niesamowicie realny. Być może dlatego, go do dzisiaj pamiętam. Cały sen, cały obraz snu pokrywał się z moim codziennym, prawdziwym życiem. Śniło mi się, że śpię w moim pokoju, na pojedynczym łóżku. Na suficie wówczas miałem wyświetlany laserowo zegar – godziny: minuty: sekundy. Dzięki temu zawsze, kiedy obudziłem się w nocy i spoglądałem na sufit wiedziałem która jest godzina. Często budzę się w nocy, głównie po to by się napić wody. Podobnie było w moim śnie. Obudziłem się, otworzyłem oczy i spojrzałem na zegar. Wskazywał godzinę 3:00:00. Pewnie wiecie, że godzina 3:00, to godzina szatana, godzina przeciwstawna do godziny śmierci Jezusa. Poza migającymi dwukropkami, oddzielającymi cyfry godziny, czas się nie zmieniał. Wskazywał ciągle „00”.
Odpuściłem ślepe wpatrywanie się w sekundnik, pomyślałem, że zegar być może się zepsuł, zaciął, whatever. Odwróciłem się na bok, zamknąłem oczy, poszedłem dalej spać. Jednak w momencie, w którym przymknąłem oczy, ktoś dość nerwowo zaczął pukać (czyt. walić) w drzwi. Opowiadając Wam ten sen, wyczuwam, że bicie mojego serca staje się lekko przyspieszone. Chyba, do dzisiaj nie pojmuję tamtej nocy. Otworzyłem oczy, tłumacząc sobie, że to tylko sen, że pukanie do drzwi tylko mi się wydaje. Do mojego pokoju wpadało lekkie światło z lamp oświetlających podwórko – taki widok mojego pokoju był co nocy, gdy mój sen był przerwany. Nagle rozniosło się ponowne dobijanie do drzwi, trzykrotnie głośniejsze. Wstałem z łóżka, włożyłem miękkie welurowe kapcie i wstałem z łóżka. Przeszedłem przez swój pokój, korytarz, by otworzyć odrzwi – pukanie było impulsywne, jednostajne. Bez większego zastanowienia, ale z lękiem, lekko uchyliłem drzwi od mieszkania. To co ujrzałem, to był prawdziwy horror. Wyobraźcie sobie, że za drzwiami stał człowiek, najzwyklejszy. Z krwi i z kości – dość wysoki, wyższy ode mnie o około głowę, szczupły, yyy mężczyzna. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że nie mogłem dostrzec jego twarzy. Na klatce schodowej było ciemno, nie zapalił sobie światła, a w mieszkaniu było równie mroczno. Ratował mnie jedynie blask lamp z oświetlenia podwórka, które wpadało przez małe okno na klatce schodowej. Zatem moja postać była dość istotnie zacieniona, a głowa była całkowicie niewidoczna. Uchylone drzwi od mieszkania miałem przez około sekundę, do dwóch sekund maksymalnie. Kiedy usłyszałem od mojego „gościa” charczące, przerażające, ponure i złe: „Jam jest Lucyfer”, zamknąłem drzwi z impetem, i w biegu ruszyłem do mojego łóżka, na które rzuciłem się jakbym skakał do basenu na „główkę”. Obudziłem się. Naprawdę się obudziłem. Była godzina 3:05, a ja leżałem na plecach. Moje serce tak waliło, że miałem wrażenie, że za chwilę wyskoczy z mojego ciała…
Sen, który Wam opowiedziałem ma miano NAJSTRASZNIEJSZEGO jaki mi się przytrafił. A jak jest z Wami, miewacie sny? Podzielcie się w komentarzach, napiszcie o swoich snach, o swoich Lucyferach i nie tylko 🙂
5Komentarze
Szyciownik
2018-03-23Cześć,
Gdy byłam dziewczynką bardzo bałam się pająków. Przyśniło mi się, że leżę w swoim łóżku i po mojej kołdrze chodzą dwa białe pająki. Obudziłam się i od razu zawolalam mamę. Ta mi pokazała, że na mojej kołdrze nie ma pająków.
Jednak po pięciu minutach znowu ją zawolalam, że tutaj chodzą pająki. Przyszła, zła, że ja budzę. I ku jej ogromnemu zdziwieniu okazało się, że naprawdę po mojej kołdrze idą dwa białe pająki…
Pozdrawiam,
Kasia
Immoral
2018-03-23Ja miałam sen z szatanem, w którym w mojej kuchni coś bez postaci, po prostu jakaś siła, uniosła mnie i przycisnęła do lodówki, jakby chcąc mnie udusić. Nie wiedziałam co to, ale po prostu czułam, jakby to było czyste zło. Po obudzeniu się nie mogłam się ruszać przez chwilę.
Godziny po przebudzeniu nie sprawdzam nigdy, szczególnie po takim śnie, bo panicznie boję się tam zobaczyć 3:00. Podobno jeżeli nagle się obudzisz o tej godzinie to znaczy, że ktoś na Ciebie patrzy.
Dodam tylko, że nie czytam i nie oglądam żadnych horrorów.
Kristof Radke
2018-03-23Dlatego ja nie oglądam filmów o demonach i egzorcyzmach :O
Radiomuzykant-ka
2018-03-23Chyba trudno byłoby mi wybrać ten najgorszy… Pająki wielkie jak góra? Trupia czaszka wystająca znad szafy i sie do mnie śmiejąca? A może jednak jak mnie zapakowali w dywan? Nie, chyba jednak wybiorę ten: chodzenie po klatce schodowaej i co bym nie robiła żeby zejśc w dół – schody zawsze prowadzą w górę. Brrrr. I na dodatek śniło mi się to nie raz.
Agnieszka
2018-03-23Nie pamiętam kiedy ostatni raz śniło mi się coś złego czy strasznego. Za to ostatnio śnił mi się po prostu piękny, kolorowy sen z zachwycającymi widokami w roli głównej:)
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)